This site uses cookies.
Some of these cookies are essential to the operation of the site,
while others help to improve your experience by providing insights into how the site is being used.
For more information, please see the ProZ.com privacy policy.
This person has a SecurePRO™ card. Because this person is not a ProZ.com Plus subscriber, to view his or her SecurePRO™ card you must be a ProZ.com Business member or Plus subscriber.
Affiliations
This person is not affiliated with any business or Blue Board record at ProZ.com.
English to Polish: Newspaper article: Protest z pigułką w tle (extract)
Source text - English Irish politician to take abortion pill in Dublin in defiance of republic’s ban
Socialist TD Ruth Coppinger, along with 30 other pro-choice activists, to receive pills in defiance of country’s laws
Henry McDonald in Dublin
The Guardian, Tuesday 28 October 2014 22.55 GMT
Pro-choice supporters hold placards in front of the Irish parliament building in Dublin. Pro-choice supporters hold placards in front of the Irish parliament building in Dublin. Photograph: Peter Muhly/AFP/Getty Images
An Irish parliamentarian is to take an illegal abortion pill in Dublin to defy the continued ban on most terminations in the Republic.
The Socialist party’s TD Ruth Coppinger travelled to Northern Ireland on Tuesday along with 30 other pro-choice activists to receive abortion pills from the pro-choice organisation Women on Web.
The Irish state still bans abortion pills and last year the Republic’s Customs service seized more than 1,000 tablets that were posted from Britain and Europe to Irish women seeking to terminate their pregnancies.
Despite recent reforms that allowed for limited abortions in the state where a woman’s life is in danger either through medical complications of if she is in danger of taking her own life, most Irish women seeking terminations still have to obtain them abroad.
Women who are raped and those whose babies will be stillborn are not entitled in law to have abortions in Irish hospitals.
Translation - Polish Protest z pigułką w tle
Henry McDonald, Dublin, 28.10.2014
Protesty przeciwko irlandzkiej ustawie antyaborcyjnej nabrały nowego rozmachu. Grupa zwolenniczek ruchu pro-choice zbierze się w miejscu publicznym, by wbrew obowiązującemu zakazowi zażyć pigułki wczesnoporonne.
[picture]
Zwolennicy ruchu pro-choice zgromadzeni przed budynkiem parlamentu w Dublinie (Fot. Peter Muhly/AFP/Getty Images)
Ruth Coppinger, członkini izby niższej irlandzkiego parlamentu (Dáil Éireann), planuje zażyć nielegalną pigułkę wczesnoporonną na znak sprzeciwu wobec utrzymującego się zakazu przerywania ciąży, pisze brytyjski dziennik „The Guardian”. Wraz z trzydziestoma działaczkami ruchu na rzecz legalizacji aborcji pro-choice posłanka udała się do Irlandii Północnej, by odebrać pigułki zakupione w serwisie internetowym Women on Web, oferującym dostęp do aborcji farmakologicznej.
Prawo irlandzkie wciąż zabrania stosowania środków o działaniu poronnym. Służba celna kraju przechwyciła rok temu ponad tysiąc pigułek z Wielkiej Brytanii i kontynentu przeznaczonych dla irlandzkich kobiet. Mimo złagodzenia przepisów dopuszczających dziś możliwość aborcji w przypadku zagrożenia życia matki na skutek powikłań lub jej skłonności samobójczych, Irlandki planujące usunięcie niechcianej ciąży szukają zwykle pomocy poza granicami kraju. Prawo wciąż nie zezwala na przerywanie ciąży, jeśli jest ona wynikiem gwałtu lub jeśli płód nie ma szansy na przeżycie.
English to Polish: Scientific article: Dlaczego unikamy odpowiedzialności (extract)
Source text - English Why blame feels so hard to take
4 October 2013
When something we do produces a positive result, we actually perceive it differently than we would if that same action yielded a negative result. In particular, people feel a greater connection between voluntary actions and their outcomes if those outcomes are good than if they are bad. The discovery, reported in the journal Current Biology, yields important insight into notions about personal responsibility.
“Our result suggests that people may really experience less responsibility for negative than for positive outcomes,” says Professor Patrick Haggard of the UCL Institute of Cognitive Neuroscience. “This is not merely a retrospective justification about how well we have done: the actual experience that we have changes, even in basic aspects like its timing.”
The researchers used a standard approach to explore a phenomenon known as 'sense of agency', which refers to the feeling that one’s voluntary actions produce some external sensory event. For instance, if you flip a light switch and a light comes on, you often experience those events as nearly simultaneous, even if there is a bit of a lag.
Percepcja naszego działania zmienia się w zależności od tego, czy jego rezultat jest pozytywny, czy negatywny. Odczuwamy bowiem silniejszy związek między świadomym działaniem i jego wynikiem, jeśli wynik ten jest pomyślny. Odkrycie naukowców z University College London (UCL), o którym donosi czasopismo „Current Biology”, przybliża ideę odpowiedzialności jednostki.
„Nasze badania wskazują, że istotnie możemy czuć się w mniejszym stopniu odpowiedzialni za negatywne skutki naszych działań, niż za ich pozytywne następstwa”, wyjaśnia profesor Patrick Haggard z Instytutu Neurobiologii Poznawczej UCL. „I nie chodzi tu jedynie o ocenę naszej skuteczności po fakcie. Zmienia się również percepcja samej sytuacji, w tym - percepcja czasu”.
Naukowcy wybrali standardową metodę by zbadać fenomen tzw. poczucia sprawstwa (sense of agency), który związany jest z przeświadczeniem, że nasze zamierzone działania przynoszą pewne wyraźne konsekwencje. Jeśli przykładowo przyciśniemy włącznik światła i światło się zapali, często mamy wrażenie, że obydwie czynności odbywają się niemal jednocześnie, mimo że w rzeczywistości jedna następuje tuż po drugiej.
English to Polish: Satirical text: Will Self "Koń by się uśmiał" (extract)
Source text - English Will Self
Holy cow!
I well remember sitting at a bar in Logan Airport, Boston, and watching the great cattledammerung of the mid-1990s on a flickering TV: mechanical grabbers lifting up tons of twitching steak tartare and dropping it into enormous trenches. It looked like the smorgasbord of the Devil himself. Ruminating over a few fluid ounces of Miller Lite, it occurred to me that this could well be The End. But no, because in '01, I found myself walking across the causeway to the Holy Island of Lindisfarne, shod penitently in £1,300 calf leather walking boots, while behind me a 30 mile swathe of the Northumbrian coast was visible in the sunlight: the smoke from scores of death barbeques wavering up into the heavens, as once again the British cattle industry was near-annihilated.
My companion on this walk was a PR flak from the local tourist board who had cynical things to say about the local farming community: "There's an awful lot of coming-and-going at night despite the quarantine," he contended. "If a herd hasn't got Foot and Mouth, the farmer just sends out for some – 'cause let's face it, the compensation is worth more than the cattle." These attitudes simply go to show quite how far town and country have been divorced from one another in the modern era. Urbanites simply don't understand the relationship that conscientious and caring farmers have towards their livestock.
Translation - Polish Will Self
Koń by się uśmiał!
Doskonale pamiętam ten moment, kiedy siedząc przy barze na lotnisku w Bostonie wpatrywałem się w migocący ekran telewizora. Oto wielki zmierzch krów połowy lat dziewięćdziesiątych: mechaniczny chwytak unosi zwały rozdygotanego tatara i spuszcza je do ogromnych dołów. Wyglądało to jak frysztyk samego diabła. Pogrążony w myślach przy kilku uncjach miller lite, doszedłem do wniosku, że to może być Koniec. Nic podobnego, przecież w dwa tysiące pierwszym maszerowałem skruszony groblą na wyspę Lindisfarne, mając na sobie wygodne buty z cielęcej skóry za tysiąc trzysta funtów, a za sobą – wyraźnie zarysowany trzydziestomilowy pas wybrzeża Northumbrii. W górę unosił się dym z licznych barbecue śmierci. Po raz kolejny dni brytyjskiej hodowli bydła zdawały się policzone.
Na wspomnianej przechadzce towarzyszył mi typowy piarowiec z miejscowego biura informacji turystycznej, który nie bez cynizmu wyrażał się o tamtejszych rolnikach. „Mimo kwarantanny panuje tu w nocy ciągły ruch” – twierdził. „Jeśli bydło nie ma jeszcze Pryszczycy, rolnik się o nią postara. Nie oszukujmy się, odszkodowanie warte jest więcej niż całe stado razem wzięte”. Takie nastawienie zwyczajnie dowodzi, że miasto i wieś dzieli dziś wielka przepaść. Przeciętny mieszczuch nie rozumie relacji troskliwego rolnika z trzodą.
English to Polish: Legal text: Konwencja berneńska o ochronie dzieł literackich i artystycznych (extract)
Source text - English Berne Convention for the Protection of Literary and Artistic Works
(1) The expression “literary and artistic works” shall include every production in the literary, scientific and artistic domain, whatever may be the mode or form of its expression, such as books, pamphlets and other writings; lectures, addresses, sermons and other works of the same nature; dramatic or dramatico-musical works; choreographic works and entertainments in dumb show; musical compositions with or without words; cinematographic works to which are assimilated works expressed by a process analogous to cinematography; works of drawing, painting, architecture, sculpture, engraving and lithography; photographic works to which are assimilated works expressed by a process analogous to photography; works of applied art; illustrations, maps, plans, sketches and three-dimensional works relative to geography, topography, architecture or science.
(2) It shall, however, be a matter for legislation in the countries of the Union to prescribe that works in general or any specified categories of works shall not be protected unless they have been fixed in some material form.
(3) Translations, adaptations, arrangements of music and other alterations of a literary or artistic work shall be protected as original works without prejudice to the copyright in the original work.
(4) It shall be a matter for legislation in the countries of the Union to determine the protection to be granted to official texts of a legislative, administrative and legal nature, and to official translations of such texts.
(5) Collections of literary or artistic works such as encyclopaedias and anthologies which, by reason of the selection and arrangement of their contents, constitute intellectual creations shall be protected as such, without prejudice to the copyright in each of the works forming part of such collections.
(6) The works mentioned in this Article shall enjoy protection in all countries of the Union. This protection shall operate for the benefit of the author and his successors in title.
(7) Subject to the provisions of Article 7(4) of this Convention, it shall be a matter for legislation in the countries of the Union to determine the extent of the application of their laws to works of applied art and industrial designs and models, as well as the conditions under which such works, designs and models shall be protected. Works protected in the country of origin solely as designs and models shall be entitled in another country of the Union only to such special protection as is granted in that country to designs and models; however, if no such special protection is granted in that country, such works shall be protected as artistic works.
Translation - Polish Konwencja berneńska o ochronie dzieł literackich i artystycznych
1. Mianem dzieła literackiego i artystycznego określa się każdy wytwór pracy literackiej, naukowej i artystycznej niezależnie od formy i środków ekspresji. Przykładem dzieł są książki i broszury; odczyty, przemówienia i kazania; utwory dramatyczne i dramatyczno-muzyczne; utwory choreograficzne i pantomimy; utwory muzyczne i słowno-muzyczne; utwory kinematograficzne; prace rysunkowe, malarskie, rytownicze i litograficzne, rzeźby, obiekty architektoniczne; fotografie; sztuka użytkowa; ilustracje, mapy, projekty, szkice oraz prace trójwymiarowe z dziedzin geografii, topografii, architektury i nauki.
2. Każde z państw objętych Konwencją jest zobowiązane do samodzielnego ustanowienia prawa, na mocy którego ochronie będą podlegać wyłącznie fizyczne formy ogółu dzieł bądź ich określonych kategorii.
3. Tłumaczenia, adaptacje, aranżacje muzyczne, jak i inne modyfikacje dzieł literackich i artystycznych, będą chronione jako dzieła oryginalne, bez szkody dla praw autorskich oryginału.
4. Państwa objęte Konwencją decydują samodzielnie o ochronie tekstów urzędowych i ich oficjalnych tłumaczeń z zakresu sądownictwa, ustawodawstwa i administracji.
5. Zbiory dzieł literackich i artystycznych, takich jak encyklopedie i antologie, które ze względu na wybór i układ treści stanowią twórczość intelektualną, będą jako taka objęte ochroną, bez szkody dla praw autorskich poszczególnych dzieł tworzących części danego zbioru.
6. Dzieła literackie i artystyczne będą chronione we wszystkich państwach objętych Konwencją, z korzyścią dla autora i jego prawnych następców.
7. Z zastrzeżeniem postanowień art. 7 pkt 4 Konwencji ustawodawstwo poszczególnych państw samodzielnie ustala zakres zastosowania prawa w stosunku do sztuki użytkowej, wzorów i modeli przemysłowych, jak i kryteria ich ochrony. Dzieła chronione w kraju pochodzenia wyłącznie jako wzory i modele przemysłowe będą chronione na tej samej zasadzie we wszystkich państwach objętych Konwencją. W przypadku braku szczególnej ochrony, dzieła te będą traktowane jako dzieła artystyczne.
English to Polish: Literature: Doris Lessing "O tym, jak w końcu straciłam serce" (extract)
Source text - English Doris Lessing
‘How I Finally Lost My Heart’
[...]
If this were a stone in my hand, a stone,
I could throw it over a tree . . .
When I had finished the cigarette, I carefully unwrapped some tin foil, of the kind used to wrap food in when cooking, and I fitted a sort of cover around my heart. This was absolutely and urgently necessary. First, it was smarting badly. After all, it had spent some forty years protected by flesh and ribs and the air was too much for it. Secondly, I couldn’t have any Tom, Dick and Harry walking in and looking at it. Thirdly, I could not look at for too long myself, it filled me with shame. The tin foil was effective, and indeed rather striking. It is quite pliable and now it seemed as if there were a stylized heart balanced on my palm, like a globe, in glittering, silvery substance. I almost felt I need a sceptre in the other hand to balance it . . . But the thing was, there is no other word for it, in bad taste. I then wrapped a scarf around hand and tin-foiled heart, and felt safer. Now it was a question of pretending to have hurt my hand until I could think of a way of getting rid of my heart altogether, short of amputating my hand.
Meanwhile I telephoned (really, not in imagination) C, who now would never be C. I could feel my heart, which was stuck so close to my fingers that I could feel every beat or tremor, give a gulp of resigned grief at the idea of this beautiful experience now never to be. I told him some idiotic lie about having flu. Well, he was all stiff and indignant, but concealing it urbanely, as I would have done, making a joke but allowing a tiny barb of sarcasm to rankle in the last well-chosen phrase. Then I sat down again to think out my whole situation.
There I sat.
What was I going to do ?
There I sat.
Translation - Polish Doris Lessing
O tym, jak w końcu straciłam serce
[…]
Gdyby to był kamień w mej dłoni, zwykły kamień,
rzuciłabym nim ponad drzewa...
Po wypaleniu papierosa odwinęłam ostrożnie kawałek cynfolii, w jaką zwykle owija się potrawy do gotowania, i zrobiłam z niej coś w rodzaju osłonki na serce. To była czynność absolutnie niezbędna i niecierpiąca zwłoki. Po pierwsze, nieznośnie bolało. Jakby nie było, spędziło pod osłoną żeber i ciała jakieś czterdzieści lat – powietrza było mu za wiele. Po drugie, nie chciałam, by patrzył na nie byle Kowalski. Po trzecie, sama nie mogłam na nie patrzeć zbyt długo – wstyd palił mnie na jego widok. Cynfolia spełniała swoją funkcję i raczej rzucała się w oczy. Z łatwością daje się formować i zdawało się, jakby na mojej dłoni balansowało stylizowane serce, niczym kula powleczona warstwą połyskującego srebra. Miałam wrażenie, że w drugiej dłoni brakuje mi berła dla zachowania równowagi... Nazwijmy jednak rzeczy po imieniu, przedmiot w mojej dłoni wyglądał nieestetycznie. Owinęłam więc chustą dłoń z opakowanym w cynfolię sercem i od razu poczułam się pewniej. Wystarczyło teraz udawać, że zraniłam się w rękę, dopóki nie znajdę sposobu, by pozbyć się serca na dobre, i zanim zdecyduję się amputować dłoń.
W międzyczasie zadzwoniłam do C (w rzeczywistości, nie w wyobraźni), który odtąd już nigdy nie będzie C. Czułam serce. Przywierało do palców tak mocno, że czułam każde uderzenie, każde drgnienie, przełykając ślinę z żalem podszytym rezygnacją na myśl o cudownych doznaniach, których nigdy nie będzie mi dane doświadczyć. Skłamałam głupio, że mam grypę. Przyjął to z chłodem i oburzeniem, choć próbował się maskować przez grzeczność. Sama postąpiłabym podobnie, komentując coś żartobliwie, lecz okraszając sarkazmem ostatnie, trafnie dobrane zdanie. Usiadłam ponownie, by przemyśleć całą sytuację.
I tak siedziałam.
Cóż miałam począć?
I tak siedziałam.
English to Polish: Children's literature: Sally Gardner "Najmniejsza dziewczynka na świecie" (extract)
Source text - English Source text available on request
Translation - Polish Najmniejsza dziewczynka na świecie
Sally Gardner
Ruby zauważyła, że potrafiła wyczarować niemal wszystko, o ile to sobie dokładnie wyobraziła. Z torebki wyłaniały się bezkształtne formy, które w mig przybierały każdą postać, o jakiej Ruby tylko pomyślała.
Dzieci na widowni nie miały pojęcia o istnieniu Ruby. Widziały wyłącznie Ciocię K., która wymachiwała różdżką, wyczarowując prawdziwe cuda. Czasem udało jej się coś wyczarować i bez wywijania różdżką. Prawdą było jednak, że Ciocia K. nigdy nie była do końca pewna, co takiego przyjdzie Ruby do głowy, ani jak długo potrwa, i czy aby nie zniknie ni z tego, ni z owego w chmurze tęczowego dymu.
Z każdym dniem czary Ruby nabierały coraz większej mocy, a dziewczynka zyskiwała pewność siebie. Na początku zdarzały jej się drobne potknięcia, jak na przykład wtedy, gdy wyobraziła sobie węża z dwustoma nogami, na widok którego wszystkie dzieci pochowały się po kątach.
[p. 80]
Ich rodzice uśmiechali się nerwowo, lecz odetchnęli wyraźnie z ulgą, gdy wąż zniknął. Cioci K. wąż nic ale to nic nie przeszkadzał. I właśnie za to Ruby ją kochała.
[picture]
[p. 81]
Cokolwiek dziewczynka wymyśliła, po powrocie do domu Ciocia K. mówiła: „Byłaś wspaniała! To się nazywa prawdziwa magia!”.
Ciocia K. wpadła na genialny pomysł, by wszyć wewnątrz torebki sekretną kieszonkę, w której Ruby mogłaby się ukryć. Wielkim finałem każdego pokazu był moment, w którym unosiła torebkę w górę, aby dzieci mogły się przekonać, że jest zupełnie pusta. Nikt nie miał pojęcia o istnieniu Ruby. I Ciocia K., i Ruby chciały, żeby tak zostało.
[picture]
[p. 82]
Translator's note:
Sally Gardner explains Aunt Hat's name earlier in the book, stating that it comes from her fondness for hats. The Polish translation of the name would read as follows: Ciocia Kapelusia lub po prostu Ciocia K.
German to Polish: Book (medical): Dr med. Heike Kovács "Dbaj o siebie w każdym wieku" (extracts)
Source text - German Available on request
Translation - Polish Dr med. Heike Kovács
Dbaj o siebie w każdym wieku
Z niemieckiego przełożyła Monika Krähmer
Nowoczesne technologie w diagnostyce medycznej (st.3)
Istotną rolę w rozpoznawaniu chorób odgrywają zaawansowane technologie medyczne, ponieważ jakość metod diagnostycznych może decydować o życiu pacjenta. Nowoczesne gabinety lekarskie oraz kliniki wykorzystują w diagnostyce i terapii urządzenia medyczne na najwyższym poziomie technicznym.
Poniżej przedstawiamy najważniejsze metody diagnostyczne w skrócie.
Ultraszybka tomografia komputerowa (UCT)
Tomografia komputerowa nowej generacji pozwala na poznanie najdrobniejszych struktur wewnętrznych organizmu z wykorzystaniem promieniowania rentgenowskiego. Uzyskane w krótkim czasie przekrojowe obrazy wybranych organów i naczyń krwionośnych odznaczają się o wiele większą precyzją niż podobne obrazy wykonane z zastosowaniem tradycyjnej tomografii komputerowej lub zdjęcia rentgenowskie. Seria cienkich przekrojów poprzecznych umożliwia tworzenie wysokiej jakości barwnych, trójwymiarowych rekonstrukcji poszczególnych narządów.
Niskie dawki promieniowania rentgenowskiego, jakiemu zostaje poddany pacjent podczas badania, nie stanowią zagrożenia dla jego zdrowia.
Tomografia rezonansu magnetycznego (MRI)
Rezonans magnetyczny to metoda diagnostyczna umożliwiająca wizualizację tkanek i narządów z wykorzystaniem pola magnetycznego i fal radiowych, które wprawiają w drgania jądra atomów w organizmie. Na podstawie zmierzonych sygnałów wysyłanych przez jądra atomów komputer tworzy przekrojowe zdjęcia badanych narządów. Mówiąc prościej, rezonans magnetyczny działa na zasadzie echa, rozchodzącego się z każdej komórki ciała, które zostaje przetworzone w obraz wiernie odzwierciedlający nasze wnętrze.
Rezonans magnetyczny nie wykorzystuje promieniowania rentgenowskiego, jest zatem metodą całkowicie bezpieczną dla organizmu.
Ultrasonografia (USG)
Ultrasonografia jest popularną metodą diagnostyczną, obrazującą narządy ciała za pomocą fal ultradźwiękowych. Badanie ultrasonograficzne jest bezbolesne i – z uwagi na brak promieniowania – nieszkodliwe dla pacjenta. Nowoczesna aparatura ultrasonograficzna, wykorzystywana obecnie w gabinetach lekarskich i klinikach, pozwala na wykonanie dokładnych, często barwnych obrazów o wysokiej rozdzielczości, które ułatwiają doświadczonemu lekarzowi rozpoznanie nawet niewielkich zmian chorobowych.
Mammografia
Mammografia to radiologiczna metoda stosowana w diagnostyce raka piersi. Niektóre kliniki wyposażone są w mammografy cyfrowe, odznaczające się większą precyzją przy jednoczesnym wykorzystaniu mniejszych dawek promieniowania rentgenowskiego.
Skuteczność mammografii
Badanie mammograficzne pozwala na rozpoznanie guzków nawet o średnicy zaledwie kilku milimetrów, niemożliwych do wykrycia podczas badania palpacyjnego piersi. Mammografia jest uznaną metodą w diagnostyce raka piersi. Jej skuteczność zależy w dużej mierze od jakości aparatury, ale również od doświadczenia i skrupulatności lekarza oceniającego zdjęcia, zdarza się bowiem, że lekarz nie rozpoznaje lub nieprawidłowo interpretuje widoczne zmiany. Dlatego profilaktyczne badania mammograficzne należy wykonywać wyłącznie w renomowanych placówkach służby zdrowia o wysokim standardzie. Mammografia nie zastąpi jednak regularnych wizyt w gabinecie ginekologicznym oraz comiesięcznego samobadania piersi. (koniec ramki)
CHOROBY MĘŻCZYZN (st.1)
Łagodny rozrost gruczołu krokowego (st.2)
Gruczoł krokowy, zwany również prostatą, to narząd mięśniowo-gruczołowy wielkości kasztana. Znajduje się poniżej pęcherza moczowego i otacza cewkę moczową niczym mankiet. Mniej więcej po 45. roku życia także w organizmie mężczyzny zachodzą zmiany hormonalne. Gruczoł krokowy może się przy tym powiększyć, wywierając jednocześnie ucisk na cewkę moczową. Zwieracz pęcherza moczowego nie funkcjonuje prawidłowo, powodując trudności w oddawaniu moczu.
Jakie są typowe objawy?
Osłabienie strumienia moczu, połączone często z wyciekaniem moczu kroplami po mikcji, to pierwsza oznaka powiększenia prostaty. Nierzadko pojawia się piekący ból podczas oddawania moczu oraz częsta potrzeba oddawania moczu, również w nocy.
Jak rozpoznać chorobę?
Wyraźnymi objawami powiększenia gruczołu krokowego są zmiana strumienia moczu oraz oddawanie moczu w nocy. Jeśli symptomy te pojawią się u mężczyzny po 45. roku życia, należy wziąć pod uwagę możliwość wystąpienia rozrostu gruczołu krokowego. Diagnozę może postawić jedynie lekarz.
Kiedy należy udać się do lekarza?
Długo utrzymujące się dolegliwości, wpływające znacznie na pogorszenie jakości życia, wymagają konsultacji z urologiem. Na podstawie badania palpacyjnego oraz badań obrazowych, głównie ultrasonografii, lekarz określi nasilenie zmian gruczołu krokowego. Może ponadto stwierdzić, czy w wyniku zwężenia cewki moczowej w pęcherzu moczowym nie zalega mocz i ocenić ryzyko wystąpienia zastoju moczu w nerkach.
Ponieważ utrudniony odpływ moczu może doprowadzić do zapalenia dróg moczowych, urolog zleci badanie moczu w celu wykrycia obecności drobnoustrojów chorobotwórczych lub innych oznak zapalenia.
Jak zapobiegać łagodnemu rozrostowi gruczołu krokowego?
Profilaktyka rozrostu gruczołu krokowego możliwa jest jedynie w bardzo ograniczonym zakresie. Przestrzegając kilku ogólnych zaleceń można jednak spróbować złagodzić dolegliwości towarzyszące chorobie. Nie jest wskazane picie napojów o działaniu moczopędnym, takich jak alkohol i kawa. Należy unikać spożywania potraw słodkich i zbyt ostrych oraz zmniejszyć do minimum spożycie tłuszczów zwierzęcych. Korzystny wpływ na zdrowie ma natomiast niskotłuszczowa i lekkostrawna dieta, w której ważne miejsce zajmują owoce oraz surowe i gotowane warzywa.
Polish to German: Technical/historical text (Interview): Mit General Zbigniew Ścibor-Rylski spricht Monika Ałasa (extract)
Source text - Polish Tylko jeden TAKI WYWIAD...
z gen. Zbigniewem Ścibor-Rylskim rozmawia Monika Ałasa
A.M.: Jak był Pan uzbrojony w czasie walki?
Z.Ś-R: Uzbrojony nasz batalion był bardzo dobrze: pistolety maszynowe i r.k.m.y, piaty przeciwczołgowe (ze zrzutów) i karabiny. Ja miałem pistolet maszynowy i "Colta" 9 mm.
A.M.: Proszę opowiedzieć o życiu codziennym w Powstaniu, czy częste były momenty większych zebrań, które nie były związane z walką, czy było wspólne słuchanie radia albo wspólne modlitwy, msze święte? Czy możliwe było słuchanie "Błyskawicy"?
Z.Ś-R: Nasze zgrupowanie było stale na pierwszej linii, nie mieliśmy możliwości słuchania radia "Błyskawica". Kilka razy miałem możliwość słuchania radia "Wolna Europa".
A.M.: Powróćmy do wspomnień Powstańczych...
Z.Ś-R: Walki na otoczonym Starym Mieście musiały się skończyć tragicznie. Płk. Wachnowski podjął decyzję przebicia się do Śródmieścia. Otrzymałem rozkaz przejścia kanałami na Plac Bankowy z 90-cioosobową grupą żołnierzy, wyjścia z kanału, zaatakowania Niemców i umożliwienia ewakuacji górą oddziałów staromiejskich. Po wyjściu pierwszej drużyny, żołnierze nasi w nocy weszli na leżące blachy, zrobił się hałas i Niemcy położyli ogień z karabinów maszynowych i granatników, uniemożliwiając dalsze wyjście. Zginął dowódca drużyny, ppor. "Cedro" i prawie cała drużyna. Ocalało trzech, którzy wskoczyli do kanału. Tak skończyła się Akcja przebicia górą, my przeszliśmy kanałami do Śródmieścia, wychodząc na róg Wareckiej i Nowego Światu. Całe wojsko wyszło kanałami. Po trzech dniach skierowano zgrupowanie "Radosława" na Czerniaków, gdzie walcząc z przeważającymi siłami wroga, w strasznych warunkach, doczekaliśmy desantu "Kościuszkowców" 9 Pułku; przepłynęły trzy bataliony, pierwszy pod dowództwem por. Konankowa , 15/16/17 września. Po rozlokowaniu żołnierzy na linii obrony, Niemcy zorientowali się, że nastąpił desant, zaczęli atakować zaciekle. W walkach zginął, obok mnie, por. Konankow. Na jego miejsce dowódca Pułku mianował mnie, "Motyla", na dowódcę batalionu Kościuszkowców. Jest to jedyny przypadek, aby oficer AK objął dowództwo nad Kościuszkowcami.
Po zaciętych walkach i niemożności ewakuacji rannych (przyszły dwa pontony) , "Radosław" zdecydował, aby kanałami przejść na Mokotów, co nastąpiło 20 września w nocy. Po pięciu dniach walk na Mokotowie przeszliśmy kanałami na Śródmieście. Mokotów poddał się 27 września. Po kapitulacji 2 października, Radosław wraz z rannymi i wybranymi oficerami wyszedł do Pruszkowa, skąd zostaliśmy po trzech dniach zwolnieni do szpitala.
A.M.: Na pewno postawię teraz trudne zadanie, ale gdyby miał Pan Generał opisać jedną sytuację, może minutę lub ułamek sekundy, który pozostawił najtrwalszy ślad w pamięci z tych 63 dni...?
Z.Ś-R: Trudno byłoby mi powiedzieć, który moment z walk przez 63 dni był najtragiczniejszy i pozostawił najtrwalszy ślad. Na pewno cudem ocaleni byliśmy na Starym Mieście, podczas nalotu na ul. Mławskiej, gdyż tam powinniśmy zginąć. Potem walki na Czerniakowie, gdy wylądował batalion por. Konankowa; zaciekłe walki, w których poległ obok mnie Por. Konankow a ja ocalałem. Dlaczego? Przez całe życie zastanawiam się, dlaczego jedni giną o parę metrów, a często tuż obok, a drudzy przezywają?! Tego nikt z nas nie dowie się.
Translation - German Ein Interview besonderer Art...
Mit General Zbigniew Ścibor-Rylski spricht Monika Ałasa
A.M.: Wie waren Sie bewaffnet?
Z.Ś-R: Unser Bataillon war sehr gut mit Waffen ausgerüstet. Wir hatten Maschinenpistolen, leichte Maschinengewehre, Panzerfäuste aus den Abwürfen und Gewehre. Ich selbst hatte eine Maschinenpistole und einen 9-mm-Colt.
A.M.: Wie sah das tägliche Leben während des Aufstands aus? Gab es öfter größere Zusammenkünfte, die nicht mit den Kämpfen verbunden waren? Gab es gemeinsames Radiohören, gemeinsame Gebete oder Messen? Hatten Sie die Möglichkeit, Radio “Blitz” zu hören (Anm. d. Übers.: der Radiosender der AK Warschau, poln.: “Błyskawica”)?
Z.Ś-R: Unsere Gruppe stand stets an vorderster Front. Radio “Blitz” konnten wir nicht hören, dafür aber einige Male Radio “Freies Europa”.
A.M.: Kommen wir nun auf Ihre Erinnerungen an den Aufstand zurück.
Z.Ś-R: Die Kämpfe in der umzingelten Altstadt mussten tragisch enden. Oberst Wachnowski traf die Entscheidung, sich bis in den Bezirk Śródmieście durchzuschlagen. Ich bekam den Befehl, eine Gruppe von 90 Soldaten durch die Kanalisation bis zum Plac Bankowy zu führen, die Kanalisation dort zu verlassen, die Deutschen anzugreifen und die Evakuierung der Altstadt-Einheiten oberirdisch zu ermöglichen. Als die ersten Soldaten in der Nacht herauskamen, traten sie auf auf dem Boden liegende Bleche. Es wurde laut und die Deutschen feuerten mit Maschinengewehren und Granatwerfern, so dass wir die Kanalisation nicht verlassen konnten. Dabei kam beinahe der gesamte Zug zusammen mit dem Zugführer Leutnant “Cedro” um. Lediglich drei Soldaten konnten sich in die Kanalisation retten. Und so endete die Aktion. Durch die Kanalisation kamen wir nach Śródmieście, Ecke Warecka- und Nowy-Świat-Straße. Die ganze Truppe gelangte durch die Kanalisation ins Freie. Drei Tage danach wurde die Kampfgruppe “Radosław” nach Czerniaków geschickt, wo wir mit dem überlegenen Feind unter schweren Bedingungen kämpften, bis endlich drei Bataillone des 9. Infanterieregiments “Kościuszko” vom 15. bis zum 17. September am linken Weichselufer landeten. Das erste Bataillon wurde von Oberleutnant Konankow kommandiert. Als die Soldaten in die Verteidigungslinie eingeordnet wurden, wussten die Deutschen, dass es zu einer Truppenlandung gekommen war und griffen erbittert an. In diesem Kampf kam Oberleutnant Konankow direkt neben mir um. Der Regimentskommandeur übergab mir, “Motyl”, die Führung des Bataillons “Kościuszko”. Und das ist der einzige Fall einer Führungsübernahme eines “Kościuszko”-Verbandes durch einen AK-Offizier.
Nach hartnäckigen Kämpfen und nachdem eine Evakuierung der Verletzten unmöglich geworden war (man hat uns nur zwei Pontons zur Verfügung gestellt), verfügte “Radosław”, durch die Kanalisation nach Mokotów zu fliehen. Dies geschah in der Nacht vom 20. September. Dort hatten wir fünf Tage lang gekämpft und gelangten anschließend durch die Kanalisation nach Śródmieście. Mokotów ergab sich am 27. September. Nach der Kapitulation am 2. Oktober wurden ich und “Radosław” zusammen mit verletzten und ausgewählten Offizieren nach Pruszków deportiert, wo man uns nach drei Tagen ins Krankenhaus entlassen hat.
A.M.: Es wird sicherlich schwierig sein, aber könnten Sie uns, Herr General, eine Situation, vielleicht eine Minute oder einen Bruchteil einer Sekunde schildern, die bei Ihnen einen besonders nachhaltigen Eindruck von den 63 Tagen hinterließ?
Z.Ś-R: Es fällt mir nicht leicht, den tragischsten Moment jener 63 Tage andauernder Kämpfe zu nennen, der mich am stärksten bewegt hätte. Wie durch ein Wunder überlebten wir das Bombardement in der Mławskastraße in der Altstadt, denn wir hätten dort umkommen müssen. Als Nächstes nenne ich die Auseinandersetzungen in Czerniaków, wo das Bataillon unter Oberleutnant Konankow gelandet war. Bei einem schweren Kampf kam Konankow um, und ich befand mich direkt daneben. Warum blieb ich am Leben? Das ganze Leben lang stellte ich mir die Frage, weshalb die einen, ein paar Meter weiter oder auch direkt daneben, sterben, während die anderen überleben? Wir werden es nie erfahren.
Polish to German: Technical/historical text: Rundfunksender der Aufständischen und die technische Ausstattung während des Warschauer Aufstands 1944 (extracts)
Source text - Polish Powstańcze radiostacje foniczne i zaplecze techniczne powstania
Prawdziwe informacje były uzyskiwane z nasłuchów angielskiej rozgłośni BBC emitującej audycje m. in. w języku polskim za pośrednictwem nielegalnie posiadanych odbiorników radiowych (po zajęciu Warszawy w 1939 r. Niemcy nakazali oddanie posiadanych przez mieszkańców radioodbiorników) bądź z kolportowanej z narażeniem życia podziemnej polskiej prasy konspiracyjnej(np. Biuletyn Informacyjny redagowany przez Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK). Za posiadanie i rozpowszechnianie takich informacji groziło więzienie, obóz koncentracyjny a nawet kara śmierci.
Oddziały konspiracyjne (partyzanckie lub działające w strukturach miejskich) korzystały w ograniczonym zakresie z łączności radiotelegraficznej. Konspiracyjne krótkofalówki małej mocy przystosowane do nadawania i odbioru zaszyfrowanych sygnałów alfabetem Morse'a pracujące na fali przyziemnej miały maksymalny zasięg do 15 km w terenie otwartym i ok. 2-3 km w terenie miejskim. Łączność na większe odległości była realizowana na fali odbitej, której sygnał mógł być odebrany w odległości co najmniej kilkuset kilometrów i był uzależniony od warunków pogodowych i pory dnia (fala odbita od jonosfery). W tym celu zostały stworzone centrale radiokomunikacyjne w Barnes Lodge i Stanmore w Anglii i w Masagne koło Brindisi we Włoszech. Książki szyfrów były dostarczane przez kurierów. W pierwszym okresie działalności konspiracyjnej rozkazy były przekazywane wyłącznie za pośrednictwem łączników. Kontakty z władzami w Londynie były utrzymywane przy użyciu nielicznych radiostacji lub poprzez kurierów przekraczających nielegalnie granice Generalnej Guberni, zrzucanych na spadochronach w specjalnych rejonach zrzutowych bądź wysadzanych z samolotów na tajnych polowych lądowiskach w ramach specjalnych akcji dla cichociemnych.
W nowym miejscu "Błyskawica" była zasilana z powstańczej elektrowni polowej przy ul. Hożej 51, uruchomionej i obsługiwanej przez żołnierzy grupy saperskiej kpt. Michała Buczy "Mechanika". "Błyskawica" została szybko namierzona przez Niemców i 8 września niemiecki samolot z lotu nurkowego zbombardował budynek, w którym ją zainstalowano. Na szczęście aparatura nie została uszkodzona i radiostację natychmiast przeniesiono do budynku na tyłach Biblioteki Publicznej przy ul. Koszykowej 26, gdzie pracowała do 4 października zasilana w dalszym ciągu przez elektrownię z ul. Hożej 51. 4 października 1944 r. wieczorem radiostacja "Błyskawica" nadała swoją ostatnią audycję i została zniszczona.
Elektrownia
Należy pamiętać, że działalność radiostacji po zniszczeniu elektrowni miejskiej na Powiślu była możliwa dzięki funkcjonowaniu polowej elektrowni powstańczej. Historia jej uruchomienia i działania jest wydarzeniem równie pasjonującym i bezprecedensowym jak powstanie i działalność powstańczych radiostacji "Burza" i "Błyskawica".
W zachodniej części Śródmieścia-Południe w rejonie ulic: Emilii Plater, Wspólnej, Poznańskiej, św. Barbary, Żulińskiego, Nowogrodzkiej, Marszałkowskiej, Wilczej i Hożej był teren działania zgrupowania "Zaremba" przekształconego następnie w batalion "Piorun". Oddział powstał na bazie kompanii osłonowej sztabu Komendy VII Obwodu Okręgu Warszawskiego AK "Obroża", który miał w momencie wybuchu powstania siedzibę na terenie Związku Spółdzielni Mleczarsko-Jajczarskich przy ul. Hożej 51.
Rejon działania batalionu "Zaremba-Piorun"
Po kilku dniach walki stało się jasne, że powstanie nie zakończy się szybko. Zaistniała realna groźba, że Niemcy odetną dla miasta dopływ energii elektrycznej i wody. Zapadła wówczas decyzja o budowie na terenie przy ul. Hożej 51 elektrowni polowej oraz uruchomieniu studni głębinowej.
Zadanie to otrzymał dowódca saperów "Obroży" kpt. Michał Bucza "Mechanik". Do zadań żołnierzy grupy saperskiej należała również produkcja materiałów wybuchowych oraz produkcja i naprawa broni.
kpt. Michał Bucza "Mechanik"
Robotami związanymi z budową polowej elektrowni kierował jej późniejszy dowódca inż. Sobiesław Dajkowski "Florek", elektryk, specjalista budowy maszyn elektrycznych.
inż. Sobiesław Dajkowski "Florek"
Z niewielkiego warsztatu naprawczego przy ul. Poznańskiej przywieziono agregat prądotwórczy "Phänomen" o mocy 15 kVA, oddany prawdopodobnie przez Niemców do naprawy. Z terenu Politechniki, jeszcze przed zajęciem jej przez Niemców, "Florek" przy pomocy swojej drużyny przeniósł prądnicę i wiele sprzętu elektrycznego. Z Zakładów Strójwąsa przy ul. Hożej 57 przeniesiono silnik samochodowy i prądnicę. "Florek" zainstalował rezerwowe napowietrzne połączenie energetyczne wyprowadzone od jednego z transformatorów znajdujących się na terenie Politechniki od strony ul. Koszykowej, zasilanego bezpośrednio z Pruszkowa.
W niewielkim pomieszczeniu piwnicy głównego magazynu zainstalowano agregat prądotwórczy "Phänomen" i przygotowano go do zasilania pompy elektrycznej studni głębinowej. Agregat wytwarzał prąd zmienny trójfazowy o napięciu 380/220 V. Umożliwiało to zasilanie zarówno odbiorników siłowych, jak i pozostałych pracujących na napięciu 220 V. Z energii korzystały obrabiarki fabryki dźwigów Groniewskiego przy ul. Emilii Plater 10 pracujące na rzecz rusznikarni oraz odlewnia Braci Łopieńskich przy ul. Hożej 55, gdzie produkowano skorupy do granatów ręcznych.
Po 20 sierpnia 1944 rejon Śródmieścia-Południe został pozbawiony energii elektrycznej z elektrowni miejskiej na Powiślu oraz wody z sieci wodociągów miejskich. Przerwana została również rezerwowa linia energetyczna z terenu Politechniki, która dostała się w ręce Niemców. W międzyczasie uruchomiono agregat prądotwórczy, co pozwoliło na dostarczenie w niewielkim stopniu energii elektrycznej dla potrzeb powstańców i ludności cywilnej oraz zasilenie pompy studni głębinowej.
Równocześnie przystąpiono do budowy drugiego agregatu. Użyto do tego silnika samochodowego oraz prądnicy sprowadzonej z terenu Politechniki. Agregat miał również moc 15 kVA. Oba agregaty pracowały bez wzajemnej synchronizacji. Poza wcześniej wymienionymi odbiorcami przekazywały moc do sieci szpitali powstańczych zlokalizowanych w rejonie i dysponujących łącznie około 300 łóżkami i pracownią rentgenologiczną. Szpitale obsłużyły ponad 1.500 rannych.
Obsadę elektrowni w pierwszych dniach działania stanowiło czterech żołnierzy: dowódca inż.. Sobiesław Dajkowski "Florek", kapral Józef Zielonka "Gryf" i szeregowcy Tadeusz Baczyński "Damian" i Henryk Kuligowski "Michał". Jej całodobowa praca wymagała znacznej ilości benzyny. Dostarczano ją ręcznie w kanistrach przenoszonych najczęściej z odległych miejsc w Śródmieściu-Północ oraz z niemieckich zbiorników magazynowych mieszczących się w okolicach placu Trzech Krzyży i ul. Książęcej.
Translation - German Rundfunksender der Aufständischen und die technische Ausstattung während des Warschauer Aufstands 1944
Eine Quelle für den Tatsachen entsprechende Informationen war der britische Rundfunksender BBC, welcher Sendungen auch in polnischer Sprache übertrug. Der Besitz von Rundfunkgeräten war jedoch illegal, nach der Besetzung Warschaus 1939 forderten die Deutschen von den Einwohnern die Aushändigung sämtlicher Rundfunkgeräte. Eine zweite Quelle war die unter Lebensgefahr vertriebene polnische Untergrundpresse (z. B.: „Das Informationsbulletin” - „Biuletyn Informacyjny”, das vom Büro für Information und Propaganda (das BIP) der Hauptkommandantur der Heimatarmee herausgegeben wurde). Auf den Besitz bzw. den Vertrieb derartiger Informationen stand Gefängnisstrafe, Konzentrationslager aber auch Todesstrafe.
Die konspirativen Einheiten (Partisanen bzw. Soldaten in städtischen Strukturen) nutzten die Funktelegrafie nur begrenzt. Kurzwellensender von niedriger Leistung, die zum Senden und Empfangen von im Morsealphabet verschlüsselten Signalen bestimmt waren und mit Bodenwellen arbeiteten, hatten eine maximale Reichweite von 15 km im freien Gelände und ca. 2 bis 3 km im Stadtgebiet. Bei größeren Distanzen wurden von der Ionosphäre reflektierte Wellen genutzt, deren Signale auf einer Entfernung von minimal einigen hundert Kilometern empfangen werden konnten, abhängig vom Wetter und der Tageszeit. Zu diesem Zweck entstanden Zentralen für Funkverkehr in Barnes Lodge und Stanmore in England sowie in Masagne bei Brindisi in Italien. Codebücher wurden durch Boten geliefert. Am Anfang der konspirativen Tätigkeit wurden Befehle ausschließlich durch Boten überliefert. Kontakte mit der Exilregierung in London unterhielt man entweder mittels der wenigen Funkstationen oder durch Boten, die die Grenze des Generalgouvernements illegal durchbrachen. Diese wurden per Fallschirm in dazu bestimmten Abwurfgebieten bzw. an geheimen Feldflugplätzen im Rahmen der Sonderaktionen der „Cichociemni”-Soldaten („cichy” - „leise”, „ciemny” - „dunkel” - Anm. d. Ü.) abgesetzt.
Am neuen Standort wurde der Sender „Błyskawica” von einem Feldkraftwerk der Aufständischen in der Hożastraße 51 gespeist, das eine Gruppe Pioniersoldaten unter Hauptmann Michał Buczy „Mechanik” in Betrieb nahm und unterhielt. Schnell wurde „Błyskawica” von den Deutschen angepeilt und am 8. September bombardierte ein deutsches Flugzeug im Sturzflug das Gebäude, in dem der Sender installiert war. Glücklicherweise wurde die Anlage nicht beschädigt und so konnte sie in den hinteren Teil des Gebäudes der Öffentlichen Bibliothek in der Koszykowastraße 26 verlegt werden. Dort diente sie bis zum 4. Oktober, weiterhin vom Kraftwerk in der Hożastraße 51 gespeist. Am Abend des 4. Oktober 1944 sendete „Błyskawica” zum letzten Mal, daraufhin wurde der Sender vernichtet.
Es soll hier noch einmal betont werden, dass die Funktionstüchtigkeit des Rundfunksenders nach der Zerstörung des städtischen Kraftwerks in Powiśle nur dank des funktionierenden Feldkraftwerks der Aufständischen gewährleistet war. Die Geschichte, die mit der Inbetriebnahme und der Arbeit dieses Feldkraftwerks verbunden ist, ist ebenso spannend und beispiellos, wie die der Rundfunksender „Burza” und „Błyskawica” im Aufstand.
Im westlichen Teil von Śródmieście Południowe, im Gebiet, das von den Straßen: Emilii Plater, Wspólna, Poznańska, Św. Barbary, Żulińskiego, Nowogrodzka, Marszałkowska, Wilcza und Hoża durchzogen wird, wirkte die Gruppierung „Zaremba”, die anschließend zum Bataillon „Piorun” umgewandelt wurde. Die Basis des Verbandes bildete eine Sicherungskompanie des Kommandostabes des 7. Distrikts des Warschauer Bezirks der Heimatarmee „Obroża”, dessen Hauptsitz zum Zeitpunkt des Ausbruchs das Gebäude der Eier- und Molkereigenossenschaft in der Hożastraße 51 war.
Abb. 4. Der Wirkungsbereich des Bataillons „Zaremba-Piorun”
Nach einigen Kampftagen war es ersichtlich, dass der Aufstand andauern würde. Es bestand die reelle Gefahr, dass die Deutschen die Zufuhr von elektrischer Energie und Wasser für die Stadt abschneiden. Somit wurde beschlossen, ein Feldkraftwerk in der Hożastraße 51 zu bauen sowie einen Tiefbrunnen zur Verfügung zu stellen.
Den Auftrag bekam Hauptmann Michał Bucza „Mechanik”, der die Führung der Pioniersoldaten der „Obroża” inne hatte. Zu den Aufgaben der Pioniere gehörten des Weiteren die Herstellung von Sprengstoffen sowie die Herstellung und die Reparatur von Waffen.
Abb. 5. Hauptmann Michał Bucza „Mechanik”
Die Leitung der Feldkraftwerksbauarbeiten übernahm dessen späterer Chef Ingenieur Sobiesław Dajkowski „Florek”, Elektriker und Maschinenbauer.
Abb. 6. Ingenieur Sobiesław Dajkowski „Florek”
Aus einer kleineren Reparaturwerkstatt in der Poznańskastraße stammte das Stromaggregat „Phänomen” mit einer Leistung von 15 kVA, das höchstwahrscheinlich von den Deutschen zur Reparatur abgegeben wurde. Noch vor dessen Besetzung transportierte „Florek” zusammen mit seiner Truppe einen Stromgenerator und viele andere elektrische Geräte aus dem Polytechnikum. Aus der Fabrik von Strójwąs in der Hożastraße 57 stammte ein Kfz-Motor und ein Generator. Von der Koszykowastraße her installierte „Florek” eine oberirdische Reserveleitung zu einem der Transformatoren im Polytechnikum, der direkt von Pruszków gespeist wurde.
In einem kleinen Kellerraum des Hauptlagers wurde das Stromaggregat „Phänomen” installiert und zur Versorgung der elektrischen Pumpe des Tiefbrunnens vorbereitet. Das Aggregat erzeugte 380/220 V Drehstrom. Dies ermöglichte es, sowohl Starkstromgeräte als auch die übrigen, mit 220 V arbeitenden zu speisen. Diese Energiequelle nutzten Werkzeugmaschinen aus der Kranfabrik von Groniewski in der Emilii-Plater-Straße 10, die für eine Büchsenmacherwerkstatt sowie die Gießerei der Gebrüder Łopieński in der Hożastraße 55 arbeiteten, in der Handgranatenkörper hergestellt wurden.
Nach dem 20. August 1944 wurde der Bezirk Śródmieście Południowe vom städtischen Kraftwerk in Powiśle sowie vom städtischen Wassernetz getrennt. Auch die Reserveleitung aus dem Polytechnikum unterbrachen die Deutschen nach dessen Einnahme. In der Zwischenzeit setzte man ein Stromaggregat in Betrieb. Damit konnten die Aufständischen und die zivile Bevölkerung bis zu einem gewissen Grad mit elektrischer Energie versorgt und die Pumpe des Tiefbrunnens betrieben werden.
Gleichzeitig begann man mit dem Bau eines zweiten Aggregates. Hierzu wurden ein Automotor sowie ein aus dem Polytechnikum stammender Generator verwendet. Dieses Aggregat arbeitete ebenso mit einer Leistung von 15 kVA. Beide Aggregate arbeiteten unabhängig voneinander. Neben den oben genannten Empfängern belieferten die Aggregate die Krankenhäuser der Aufständischen, die sich im Gebiet befanden und insgesamt über ca. 300 Betten und ein Röntgenlabor verfügten. Die Krankenhäuser nahmen über 1 500 Verwundete an.
In den ersten Tagen gehörten vier Soldaten zur Besatzung des Kraftwerks. Dies waren: Befehlshaber Ingenieur Sobiesław Dajkowski „Florek”, Unteroffizier Józef Zielonka „Gryf” und Soldaten: Tadeusz Baczyński „Damian” und Henryk Kuligowski „Michał”. Pro Tag verbrauchte man eine große Menge Benzin. Das Benzin wurde kanisterweise zu Fuß meistens aus weit gelegenen Orten in Śródmieście Północne transportiert sowie aus deutschen Lagertanks in der Nähe von Plac-Trzech-Krzyży und der Książęcastraße.
More
Less
Translation education
Master's degree - University of Glasgow
Experience
Years of experience: 25. Registered at ProZ.com: Apr 2015.
Polish to German (University of Silesia) German to Polish (University of Silesia) English to Polish (Cambridge University (ESOL Examinations)) English to Polish (University of Glasgow)
Microsoft Excel, Microsoft Word, Audacity, LibreOffice, Monal - subtitling software, Powerpoint
CV/Resume
CV in German, English and Polish available upon request
Bio
I am an experienced translator for German, Polish and English. I gained my qualifications at the University of Silesia in Poland, the Humboldt University of Berlin in Germany, where I lived for seven years, as well as the University of Glasgow, where I graduated with an MSc in Translation Studies. Among a variety of companies and organisations, I have in particular worked for the publisher Bauer-Weltbild Media, for whom I translated five books, ARTE, the University of Glasgow, the Technische Universität Dresden and the interpreting agency Cordia Linguistics.
Please take a look at my sample translations to get an impression of my writing style.
Keywords: Polish, German, English, translation, editing, proofreading, voice-over, community interpreting, literature, children's literature. See more.Polish, German, English, translation, editing, proofreading, voice-over, community interpreting, literature, children's literature, history, journalism, art, travel, health care, social welfare, subtitling, Übersetzer, Polnisch, Deutsch, Englisch, Redigieren, Korrekturlesen, Literatur, Kinderliteratur, Geschichte, Zeitungsartikel, Kunst, Tourismus, Sozialwesen, Untertitelung, tłumacz, język polski, niemiecki, angielski, redagowanie i korekta tekstów, literatura, literatura dziecięca, historia, artykuły prasowe, sztuka, turystyka, opieka społeczna, tłumaczenie filmów (napisy). See less.